Od października w mojej kuchni stoi mini piekarnik z rożnem,
który podarowała mi przyjaciółka.

Zwykle korzystam z dużego piekarnika bo i ilości, które zazwyczaj piekę są spore. Przyszedł jednak czas na wypróbowanie podarunku, kiedy rodzina zaczęła domagać się kurczaka z rożna. Nie chcieli go z powodu jakiegoś uwielbienia dla tego typu jedzenia lecz z powodu odmiany. Przystałam na to,
gdyż sama byłam ciekawa, jak też spisze się piekarnik oraz ja sama.

Zwykle korzystam z dużego piekarnika bo i ilości, które zazwyczaj piekę są spore. Przyszedł jednak czas na wypróbowanie podarunku, kiedy rodzina zaczęła domagać się kurczaka z rożna. Nie chcieli go z powodu jakiegoś uwielbienia dla tego typu jedzenia lecz z powodu odmiany. Przystałam na to,
gdyż sama byłam ciekawa, jak też spisze się piekarnik oraz ja sama.
Na początek przygotowałam marynatę z:
- 4 łyżek oliwy
- 2 łyżek białego wina
- soku z cytryny (tak z dwie łyżki)
- sól
- papryka czerwona
Kurczak moczył się natarty marynatą przez 3 godziny, w
lodówce. Powinien pewnie dłużej ale nie miałam więcej czasu. Następnie
wyciągnęłam go z marynaty i wysmarowałam dodatkowo mielonym imbirem. Tak
przygotowany czekał w temperaturze pokojowej, aż piekarnik się rozgrzeje do
temperatury 200 stopni.
Po nadzianiu na rożen wylądował w piekarniku, gdzie kręcił
się około półtorej godziny, co jakiś czas podlewany spływającym tłuszczykiem.
Wyszedł miękki i smaczny ale na drugi raz przedłużę czas
jego marynowania oraz przed pieczeniem nasmaruję go ponownie marynatą, bo
zapomniałam dodać, że mały piekarnik będzie odtąd w częstszym użyciu
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza